Dbajmy o rozwój mowy naszych pociech od... urodzenia. Czyli rozpoczynamy cykl "MIESIĄC PO MIESIĄCU". Miesiąc pierwszy.

Nie uwierzycie. Kiedyś usłyszałam opinię o tym, że nie warto mówić do małego dziecka, bo ono nas nie rozumie😒 Nic już więcej na temat tej opinii, ani osoby która ją wypowiedziała nie napiszę, bo jestem głęboko przekonana, że czytającym moje słowa do głowy by takie głupoty nie przyszły. Dlatego też postanowiłam rozpocząć cykl wpisów, dotyczących  wspierania rozwoju mowy naszych pociech... miesiąc po miesiącu:) Tak tak, Ci którzy mają własne potomstwo wiedzą, jak to wszystko szybko się zmienia. Małe dziecko nabywa nowe umiejętności nawet nie z miesiąca na miesiąc, ale... z tygodnia na tydzień, a czasami wręcz z dnia na dzień. Nieprawdaż? Nie wątpię też w to, że rodzice nierzadko intuicyjnie robią fantastyczne rzeczy dla rozwoju swoich maleństw. Pracując w poradni psychologiczno - pedagogicznej i rozmawiając z rodzicami nieraz miałam tego potwierdzenie. Tyle, że równie często zdarzało się, iż rodzice nie byli przekonani, że to co robią jest tak cenne i istotne dla rozwoju ich pociech. Stąd ten cykl - dla dodania pewności oraz dla inspiracji do zabaw i efektywnego spędzania czasu z naszymi dziećmi. Takiego spędzania czasu, który będzie dostosowany do poziomu ich rozwoju (co by ten rozwój wspierać - bo przecież to najlepsza inwestycja na przyszłość). Zatem Panie i Panowie, rozpoczynamy cykl "MIESIĄC PO MIESIĄCU"😄

Miesiąc pierwszy, czyli jak dbać o rozwój mowy od pierwszych dni życia?

Wyobraźcie sobie (bądź przypomnijcie ;-) ) te emocje. Emocje, które towarzyszą wyjątkowej chwili pojawienia się Waszego maleństwa po tej stronie brzucha. Za chwilę pełni wrażeń wracacie z noworodkiem do domu i... zaczynacie zmierzać się z nową rzeczywistością. Wszyscy - bobas też, a nawet przede wszystkim on, bo pierwsze dni i tygodnie życia to dla niego nie lada wyzwanie. Po pierwsze - znajduje się w zupełnie nowym otoczeniu. Nowym i nieznanym. To już jest trochę przerażające (dla większości z nas by było)... Dodatkowo wszystkie jego zmysły zaczynają pracować ze zwiększoną siłą: zupełnie inaczej odczuwa dotyk, czuje smak mleczka, zapach mamy. Otwiera oczy i zaczyna wyodrębniać kształty. Słyszy też wyraźniej, niż w brzuchu, a to jest dla nas w tym momencie punkt wyjścia do rozwijania mowy. Oprócz rzecz jasna karmienia piersią, o czym już pisałam → tutaj
W tym momencie zakładamy, że nasze dziecię na tym etapie nie potrzebuje specjalistycznej pomocy logopedycznej (a potrzebowałoby, gdyby znalazło się w grupie ryzyka ze względu na: przedwczesne urodzenie, zaburzenia rozwoju/dojrzewania OUN, wady budowy aparatu oralnego, zespoły genetyczne czy nieprawidłowe nawyki w obszarze aparatu artykulacyjnego). Oczywiście jeżeli nie jesteście pewni, czy wasze niemowlę znajduje się w takowej grupie (bo na przykład macie wątpliwości co do poprawności przyjmowania przez nie pokarmu, toru oddechowego czy właśnie odruchowych reakcji oralnych) to ja osobiście zachęcam do konsultacji logopedycznej/neurologopedycznej. Naprawdę lepiej wcześniej niż później. Jeśli zaś w tej kwestii nic nie budzi naszych obaw, to działamy😊
Noworodek😍. Zazwyczaj dużo śpi (kilka miesięcy temu sama się o tym przekonałam😊). Śpi, zje i znowu śpi. Ale my możemy już zauważyć zachowania komunikacyjne u takiego "świeżaczka". Jakie? Krzyk, płacz, pomrukiwania... To w ten sposób nasze dziecię wyraża swoje potrzeby, samopoczucie czy dyskomfort. Z biegiem czasu zacznie też być bardziej świadome mocy swojego głosu i zorientuje się, że gdy zapłacze, spowoduje reakcję u swoich opiekunów (oby!). Przy okazji - nie dajcie sobie wmówić, że płacz dziecka jest jego manipulacją. Nie, nie jest (naprawdę wierzycie, że mógłby być? u takiego malucha?). Płacz jest komunikacją. Jest jego językiem, za pomocą którego mówi: "Coś jest nie tak, proszę, zrób, żeby było dobrze!". I my, jako świadomi opiekunowie powinniśmy na ten płacz jak najszybciej reagować. Nauka dowodzi (sic!), że szybka reakcja oznacza mniej płaczu. A pierwsze dni i tygodnie razem z maleństwem są czasem wzajemnego poznawania się i my - dorośli - naprawdę możemy zacząć rozumieć sygnały naszego noworodka i stworzyć takie warunki, aby zmniejszyć potrzebę jego płaczu. To tak z punktu widzenia "Rodzicielstwa Bliskości". A co z logopedycznego? 

Jak wspierać rozwój mowy dziecka, kiedy ono śpi...

... a my jeszcze mamy dbać o to, by nie płakało zbyt wiele. To proste - działać pomimo snu. Dlaczego? Dlatego, że mózg jest aktywny cały czas. I tworzą się w nim ścieżki neuronalne. I ta właśnie sieć neuronalna będzie bogatsza, gdy będziemy z dzieckiem rozmawiać. Według naukowców te połączenia budują podstawy do pierwszego słowa. Dlatego też warto mówić do dziecka od urodzenia. Mówić wyraźnie, głosem spokojnym, choć zmieniając jego ton i natężenie (żeby podkreślić pewne fakty), powtarzać słowa i frazy (ale nie daj Boże spieszczać, o czym już pisałam tutaj). Istnieje nawet naukowe określenie takiego języka, którym powinno się mówić do niemowląt (a o tym wkrótce napiszę;)). Warto pamiętać, że noworodek rozróżnia głos mamy (czego wyraz na pewno dał już na sali porodowej, gdy uspokoił się słysząc jej głos😍) a także taty (jeśli przyszły tata przemawiał do niego przez brzuch, to istnieje takie prawdopodobieństwo - i to dość duże). Mało tego - taki "świeżak" reaguje nawet na zmiany w maminym głosie - na przykład niepokojem (kiedy czuje jej zdenerwowanie), czy choćby... zmianą rytm ssania (nieźle, co?). 
Dlatego też wspierajmy rozwój mowy jak najczęściej rozmawiając z naszym bobasem. Mówmy do niego przy przewijaniu, mówmy przy przebieraniu, mówmy przy noszeniu czy kołysaniu (bo przecież im więcej przemawiamy, tym więcej połączeń nerwowych odpowiedzialnych za mowę wykształci jego mózg). Mówmy do niego również z różnych odległości (niech doświadczy innej "słyszalności" tego samego głosu). Wykorzystajmy też fakt, że w pierwszym miesiącu życia dziecko zauważa już twarz - patrzmy na nie i... mówmy. Nasze dziecię słucha mowy - naprawdę. I choć nic z tej "paplaniny" nie rozumie, to jednak już uczy się odróżniania dźwięków mowy od innych. Musi mieć jednak do tego okazję. 
Warto też mówić do dziecka przy tzw. "kangurowaniu" (czyli kontakcie "skóra do skóry"). Wszystko to ma cudowne właściwości i ogromny wpływ na jego rozwój. Dlatego połóżcie swe dziecię na sobie, upajajcie się tą chwilą i... mówcie do niego. Dzięki temu (nawet jeśli Wasze maleństwo śpi) nie tylko wzmacniacie więź między Wami, ale poprzez wibracje waszego głosu dostarczacie cennych bodźców. Same plusy😊
Reasumując - w jaki sposób wspierać rozwój mowy dziecka od urodzenia? Mówiąc, mówiąc i jeszcze raz mówiąc. Banalne. A jednak tak istotne. 

Jako postscriptum dodam tylko, że jeżeli zauważycie, że dziecko nie reaguje na obecność drugiej osoby, nie obserwuje się u niego odruchów pierwotnych, czy nie komunikuje się poprzez płacz – nie zwlekajcie. Zwróćcie się do specjalisty. Naprawdę im szybciej, tym lepiej. Bo po co macie później żałować (i mieć wyrzuty sumienia), że coś zaniedbaliście. Na pewno nie warto.  

Podczas tworzenia tego artykułu pomocne mi były takie pozycje książkowe:

S. Grabias, J. Panasiuk, T.Woźniak (red.). Logopedia. Standardy postępowania logopedycznego.
H. Murkoff, S. Mazel. Pierwszy rok życia dziecka.
W. Sears, M.Sears. Księga Rodzicielstwa Bliskości. Przewodnik po opiece i pielęgnacji dziecka od chwili narodzin.
J. Silberg. Zabawy z niemowlakami.

Przeczytaj także: 

MIESIĄC PO MIESIĄCU 2
A cio tam chcieś, czyli rzecz o spieszczaniu
Jeśli możesz, to mnie karm... mamo!

Komentarze