Zupełnie inny wpis...

W różnych mediach społecznościowych często wyświetla mi się informacja na temat zbiórek dla chorych osób. Przeczytam, wzruszę się i pędzę dalej. Zdarzy się, że przeleję jakieś pieniądze, ale nierzadko też zastanawiam się, czy ta zbiórka jest prawdziwa (bo przecież i "znani" się nabrali), a to zazwyczaj powoduje jednak zaniechanie wykonania przelewu. Czasami w mojej pamięci wyświetli się jeszcze zdjęcie chorej osoby... Raz, może dwa... Szkoda - myślę sobie. Taki młody człowiek... 
Choroby istnieją. To wiemy. Ale nie lubimy o nich myśleć. Przytłaczają dopiero wówczas, kiedy dotkną nas samych, naszych bliskich lub dalszych znajomych. Wtedy zdajemy sobie sprawę, jak kruche jest nasze życie. Ale to też okazja do tego, byśmy się przekonali, że człowiek jest silny. A co dopiero grupa ludzi...  Nie jesteśmy sami, możemy liczyć na innych i mam nadzieję, że na Was, czytających te słowa w tym przypadku możemy liczyć również.
Panią Karolinę poznałam w pracy. Wiecie, co na początku o niej myślałam? Że jest piękną kobietą. W makijażu czy bez, w jeansach, szortach...  Nawet w wyciągniętych dresach dla mnie taka by była. A potem poznałam ją troszeczkę lepiej i przekonałam się, że to co w środku też jest piękne. Ta skromna, subtelna i ciepła kobietka zawsze wchodziła do mojego gabinetu z uśmiechem na twarzy. Radość, którą tryskała i zaangażowanie w wychowanie swojego synka sprawiała, że chciało mi się z nią współpracować. Bo z takimi rodzicami współpraca to czysta przyjemność (wiedzą Ci, którzy pracują z dziećmi). A teraz ciągle mam w głowie obrazek, jak przytula i całuje swojego synka. Jak mówi, że jest z niego dumna - swoim ciepłym, niskim głosem. 
Pani Karolina ma 32 lata. Niestety, zachorowała na nowotwór żołądka. Jak sama napisała: "nasza medycyna mi nie pomogła, rozłożyła mnie na łopatki. Na koniec przekazano mi, że już mi nie pomogą. Ostatnią szansą jest Klinika w Niemczech, jednak strasznie wysoko wycenili swoją pomoc." 
Zbiórka trwa cały czas - w pomoc pani Karolinie angażuje się coraz więcej osób i instytucji. Ale też kwota, potrzebna na leczenie i dająca jej nadzieję na powrót do zdrowia jest zawrotna. Dlatego każda pomoc jest mile widziana. I każda złotówka. Gorąco Was zachęcam do wsparcia - może w tej świątecznej atmosferze zjednoczenie i pomoc wygra ze smutnym konsumpcjonizmem.
Jak pomóc? Bardzo prosto - możecie wpłacać pieniążki między innymi na POMAGAM.PL (tam też przeczytacie więcej o pani Karolinie). Albo brać udział w zbiórkach, kiermaszach, licytacjach, koncertach i innych akcjach organizowanych w celu zbiórki pieniędzy na leczenie pani Karoliny - szczegóły na grupie POMAGAMY KAROLINIE. Pomagajmy więc - wpłacając choćby symboliczną złotówkę (to wszystko się liczy, uwierzcie). Ja całemu przedsięwzięciu gorąco kibicuję i mam nadzieję, że to wszystko się uda i pani Karolina jak najszybciej wróci do zdrowia, do swojego domu i do synka. Tego jej z całego serca życzę❤ A do tego i Wy możecie się przyczynić. 
W chwili obecnej Karolina jest już w Niemczech. Hallwang Private Oncology Clinic - niemiecka klinika, wyceniła ratowanie życia Karoliny na 600 000 zł. Zbiórka trwa cały czas - i jak się domyślacie, liczy się każda wpłacona kwota.  Wszystkim darczyńcom dziękuję! Jesteście najlepsi!

*edit Karolina odeszła 24 stycznia. Do ostatniej chwili wierzyliśmy, że z tak ogromnym wsparciem pokona tę straszną chorobę... Wszystkim, którzy dołączyli się do pomocy - dziękuję. 

Komentarze