Mów mów, ja wszystko słyszę...

Przeglądając różne parentingowe strony internetowe możemy natrafić na wiele porad dotyczących rozwoju małych dzieci. Gro tych porad jest niezwykle cennych w rozwoju małego dziecka - również w stymulacji jego rozwoju mowy. Jednak często w tych zestawieniach brakuje mi jednej istotnej kwestii. Jest nią...

kontakt wzrokowy. 


Tak tak, moi drodzy. Prozaiczny kontakt wzrokowy. Dlaczego piszę o takiej banalnej sprawie? Po pierwsze dlatego, że mowa jest naśladowaniem. I nie wystarczy mówić do dziecka - oczywiście to jest istotne, niemniej jednak naszemu maleństwu łatwiej przyjdzie wypowiadanie pierwszych zgłosek wówczas, gdy będą widziały, w jaki sposób one powstają (czyli w jaki sposób układamy buzię, kiedy je wypowiadamy). Druga sprawa - kiedy ktoś na nas patrzy, chce nam się mówić, prawda? Jeśli opowiadam mężowi, co widzieliśmy z synkiem na spacerze, a on w tym czasie przegląda gazetę, to zupełnie nie mam motywacji do tego, by mówić szczegółowo i kwiecistym językiem ... Żartuję - mój mąż mnie słucha;) Ale zapewne znajdzie się czytelnik tego tekstu, który rozmawiając - dajmy na to z szefem i poruszając ważną dla siebie kwestię został potraktowany w taki sposób, że szef zatapiając nos w laptopa mówił: "no proszę mówić, panie Kowalski". I czy nie irytuje Was tekst "mów mów, ja wszystko słyszę"? No właśnie. Sama zauważyłam, że kiedy wykonuję różne czynności - dajmy na to porządkowe (istnieją niestety na tym świecie obowiązki) i gdy nawet podczas nich mówię do swojego synka (opisując to co robię), to jednak spoglądając na niego, a dokładniej - nawiązując kontakt wzrokowy częściej prowokuję jego reakcję werbalną. W skrócie - ja patrzę, on zaczyna gadać. Poza tym dochodzi jeszcze kontekst emocjonalny - kiedy patrzymy na swoje maleństwo, uśmiechamy się do niego to budujemy relację. Więź, która sprawi, że nie tylko w niemowlęctwie nasze dziecko będzie chciało otworzyć do nas buzię.
I jeszcze jedna sprawa - znak czasu można by rzec.

Bycie online.

Nie wystarczy mówić do dziecka. Ważne jest, byśmy też byli razem z nim - tu i teraz. Nie jedną nogą w wirtualnym świecie. Myślicie, że przesadzam? Nie sądzę. Wydaje mi się, że jest wielu rodziców, które będąc z dzieckiem niestety ciągle zatapiają nos w telefonie. Każdemu się zdarza - wiem. Ale w tym przypadku nie chodzi o wypracowanie złotego środka, a o ustalenie priorytetów... Że tak - zbliżając się ku końcowi - zauważę filozoficznie.
W pewnym momencie życia dziecka psychologowie obserwują, czy nawiązuje ono kontakt wzrokowy. Jest to bardzo ważny objaw prawidłowego rozwoju psychicznego. A zatem - czy bijąc się w pierś, czy nie, zacznijmy nawiązywania tego kontaktu wymagać od siebie. Korzyści ogromne, koszt - jedynie dobra wola. A jeśli ten wpis niczego nie zmienia w Twoim podejściu, bo własnie niemal cały czas nawiązujesz kontakt wzrokowy ze swoim niemowlakiem, to... brawo Ty!

Komentarze